Klasa I A w dniu dzisiejszym uczestniczyła w niecodziennej lekcji wiedzy o społeczeństwie. Pracownia historyczna zmieniła się w salę rozpraw Sądu Rodzinnego, gdzie uczniowie przeprowadzili symulowaną rozprawę z zakresu prawa rodzinnego. Na wokandzie stanęła sprawa z wniosku Wacława Kwiecińskiego o pozbawienie praw rodzicielskich jego żony Urszuli Kwiecińskiej. W składzie zasiedli: sędzia Justyna Radzikowska, ławnicy: Ewa Kijo i Karol Pawlik. Strony procesowe: wnioskodawca Wacław Kwieciński-Bartek Łącki, uczestniczka postępowania, jego żona Urszula- Martyna Malesa. Pełnomocnicy stron: Wiktoria Włodarczyk (adwokat Wacława) oraz Magdalena Eliasiewicz (adwokat Urszuli). Przed sądem w charakterze świadków stanęli: Jan Kwieciński (brat wnioskodawcy-Michał Rutkowski), Irena Kwiecińska (matka wnioskodawcy- Ania Niźnikowska), korepetytor języka angielskiego Sylwia Szczepaniak; Rozalia Sosnkowska(matka- Urszuli Roksana Szychowska); Józef Gałązka (brat Urszuli- Marcin Balcerak). W roli protokolanta wystąpiła Oliwia Pietruszka, na salę rozpraw wzywał świadków Daniel Góralczyk.
W postępowaniu sądowym zostali przesłuchani świadkowie. Pytania świadkom i stronom zadawała przewodnicząca składu sędziowskiego, ławnicy oraz adwokaci.
Strony: wnioskodawca oraz uczestniczka postępowania przedstawili swoje stanowiska w sprawie. Przebieg postępowania był bardzo burzliwy, wnioskodawca i jego adwokat zarzucali Urszuli Kwiecińskiej zaniedbywanie dzieci, brak zainteresowania ich losem po wyjeździe uczestniczki postępowania do USA. Urszula Kwiecińska przestawiła wiele materiałów dowodowych, świadczących o łożeniu pieniędzy na rodzinę oraz opłaceniu kursów językowych starszej córki. Zarzucała mężowi niegospodarność, niewłaściwe wydawanie zarobionych przez nią pieniędzy, alkoholizm. W wielu momentach procesu sędzia musiała uspakajać strony, zastosowała karę grzywny, a nawet uczestniczkę postępowania wyprosiła z sali.
Wyrok składu sędziowskiego, ogłoszony po naradzie, okazał się sporą niespodzianką. Sędzia Justyna Radzikowska nie odebrała praw rodzicielskich Urszuli Kwiecińskiej, nakazała małżonkom terapię w Poradni Rodzinnej, co uzasadniła działaniem dla dobra dzieci (zwłaszcza najmłodszych Zdzisława i Karoliny). Poinformowała strony o możliwości złożenia apelacji od wydanego wyroku. Głosy widowni oceniającej przebieg postępowania i wyrok były podzielone. Większość jednak uznała decyzję sądu za słuszną i sprawiedliwą. Sami małżonkowie, jeszcze pełni emocji, które nimi targały podczas rozprawy, nie byli zadowoleni z wyroku i zapowiedzieli apelację.